niedziela, 6 listopada 2016

Tradycję Kult-ywować trza!


Tradycją jest coroczna pomarańczowa trasa Kultu, a dokładnie ich koncert w Spodku.

Czas: dwa dni wcześniej.
Miejsce: Empik.
Akcja: wartka bo się śpieszyłam.

- Dzień dobry. Proszę dwa bilety na Kult. Do Spodka.
Flegmatyczny wzrok sprzedawcy taksujący mnie zza monitora: 
-Szukać jakiegoś miejsca na balkonie?

Aaaaaa!!! 
Seria błyskawic z oczu mych poprzedziła cztery... no może pięć głębokich wdechów i liczenie do stu, które trwało tyle co mgnienie oka, bo jak pisałam wyżej - śpieszyłam się. Rozsądek zwyciężył -gdybym go zabiła, nie sprzedałby mi biletów.

- No proszę Pana, do balkonika to mnie jeszcze parę lat zostało, na razie daję rade o własnych siłach. Na Płytę!

"Na płytę", miało zabrzmieć jak strzał z mojego łokcia w jego splot słoneczny, jak seria z kałasznikowa przyprawiona wybuchem napalmu w tle... Niestety ze zdenerwowania zabrzmiało jak: mdleję, mam glolbusa, dajcie mi sole trzeźwiące i połóżcie na otomanie.

Cholera... nie lubię empiku, ale to nie jest jeszcze puenta tej opowieści.




Będąc już na miejscu, w celu zrobienia kilku fot, wspięłam się na nielegalu na owe spodkowe balkony... (tylko po to, i na chwilę - bo jednak taki koncert to smakuje najlepiej w pobliżu sceny) Jakież wielkie było zdziwienie me, kiedy ujrzałam, iż miejsca siedzące okupuje w wiekszości młodzież w oklicach drugiej dekady życia. Rany! Ale, że co? Że na dole im za duszno i za ciasno? Dyskomfort mają? A może muszą się oszczędzać bo jutro sobota i skoro świt, jako i mnie trzeba im będzie się zerwać do pracy? Rozsądnie... powinnam chyba brać z nich przykład, zamiast lekkomyślnie narażać się na poranne zakwasy i cały ten syndrom drugiego dnia...? 
A może to nie to, może, mają zwolnienie od lekrza, bo to już jakieś zwyrodnienia stawów albo osteroporoza ich dopada..? Tak - podejrzewałam od dawna, iż ta dzisiejsza młodzież to układ kostny ma słabeńki z szczególnym uwzglednieniem kręgosłupa.  Bidaki. No naprawdę żal mi się ich zrobiło, kiedy tak na nich pozerkałam w tych pieleszach. W tak młodym wieku sie zestarzeć to przykre jest... 
Pewnie sam Kazimierz stanowił dla nich dodatkową udrękę, no bo dobrze wychowana młodzież wszak wie, iż  starszym osobom, miejsca ustapić trzeba. A on nie tylko stał cały koncert, ale jeszcze łaził w te i wewte i rękami machał i wyginał się... A oni tak siedzieli wpatrzeni. Niezręczna sytuacja :)))  

A właśnie... Koncert. 
Kazimierz to ciągle młodzieniec, może i z przyrostem tkanki tłuszczowej, może i zmarszczek u niego dostatek, może i przed koncertem tlen wciąga, bo brzucha to na pewno nie  ale... ciągle potrafi wzbudzić euforie w tłumie i ciągle potrafi z Kultem zapełnić ludźmi Spodek. 
Niezmiennie na czasie, chociaż w tym roku jakoś wyjątkowo, bo piosenki, które od dawna już traktowałam jak retrospekcję, dzisiaj stały się znowu aktualne. Dziwnie się słucha w kontekście tego co dookoła "Rząd oficjalny" czy "Czekając na królestwo". Przecież to już było... 
Co roku Spodek odlatuje podczas nieśmiertelnej "Polski", eksploduje podczas "Krwi boga". Myślałam, że po tylu latach znajomości niczym mnie nie zaskoczą. Ale stało się inaczej...








Piosenka wieczoru, piosenka którą przecież znałam, którą słyszałam nie raz ale tak jakbym ją usłyszała w piatek po raz pierwszy, to "Latajacy Holender"  Taty Kazika. 
Zresztą... Tata Kazika wogóle wielkim poetą był. Ale o tym innym razem. 





  

2 komentarze:

  1. To że młodzież jest słabowita, wiem od dawna. Wystarczy policzyć, ile razy w roku na zwolnienie idą ci młodsi, a ile my, prawie emeryci.
    A co do koncertów, to ja niestety należę do tych siedzących. Z prostego powodu - stojąc na płycie... kompletnie nic nie widzę. A dlaczego siedzą ci, co według statystyk są o głowę wyżsi od swoich rodziców - nie mam bladego pojęcia. Chyba już zmęczeni życiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aj... bo zeby dobrze widzieć Helen trzeba podskakiwac. A młodzież - oni teraz mają więcej chorób do wyboru to sobie używają. Ja mając lat 20 -ścia miałam tylko opcje anginy i złamanej nogi :))

      Usuń